polny wianek na dłoni

Zioła dla kobiet i rośliny mocy – na „trudne dni” (i nie tylko!)

przez BODYLOGIKA

Najlepszym przyjacielem kobiety wcale nie są diamenty ani najdroższe kosmetyki. Prawdziwe skarby rosną na polnej łące, w grządce na ogródku i są tanie jak barszcz z baru mlecznego. Ziołowe napary pomagają cieszyć się kobiecością – bez bólu, huśtawek hormonów i całego chaosu z tym związanego. 

Zioła wspierały moje zdrowie odkąd pamiętam. Mama przygotowywała ziołowe nasiadówki, płukanki, smarowidła. Szukała alternatywnych sposobów, tam gdzie medycyna konwencjonalna nie wystarczała. Nie było internetu. Były stare książki i dalekie wyprawy do zielarek. A potem codziennie przygotowywanie receptur. Zapach kory dębu roztaczał się w całym mieszkaniu, a ja niecierpliwiąc się prułam nitkę z flanelowych okładów. 

Od tamtej pory minęło ponad 30 lat, stałam się kobietą i sama świadomie po nie sięgam jako uzupełnienie terapii. Tym razem bez zniecierpliwienia:) Tyle kobiet zwraca się teraz ku naturze i korzysta z mocy roślin, a fitoterapia stała się czymś normalnym. Zresztą WHO traktuje leczenie lekami roślinnymi jako medycynę głównego nurtu. Mamy większą świadomość, że to zdrowotna moc płynąca z natury, a nie żadna szarlataneria i że to nie wyścigi, a proces – potrzeba czasu, regularnej praktyki i obserwacji. 

Codziennie picie ziół przychodzi mi łatwo, ale to lata praktyki, wyrobienie nawyku. Sięgam po nie zamiast kawy i czarnej herbaty. Smakują mi, łączę je z ziołami, które nie działają na siebie wykluczająco. Weszło mi to już w krew – dosłownie i w przenośni:)

Zioła dla kobiet – moi polni ulubieńcy 

Najczęściej sięgam po zioła na odporność (a ta co rusz szwankuje przy zaburzeniach autoimmunologicznych) i łagodzące kobiece dolegliwości, szczególnie niektóre objawy endometriozy, czyli głównie po zioła na bolesne miesiączki czy rozrzedzenie krwi. Podzielę się z Tobą tym, co sama stosuję, a na końcu wspomnę też o ziołach, które testowały moje endo-koleżanki. 

Zaznaczę, że jesteśmy pod opieką lekarzy i innych specjalistów naturalnych terapii, dokładnie znających nasz stan zdrowia. Żadne zioło i roślina nie są tu więc przypadkowo. Opisuję właściwości poszczególnych ziół/roślin i moje skromne doświadczenia. 

Celowo nie podaję tu przepisów na mieszanki ziołowe, „uniwersalnych” receptur ani dawkowania, bo takie otrzymywałam od swojej lekarki, dobrane do mojej indywidualnej sytuacji zdrowotnej czy przyjmowanych leków. Wiem, że Twój organizm może być w całkiem innym stanie, nawet jeśli odczuwasz podobne dolegliwości. Być może przechodzisz leczenie, do którego charakteru należy dobrać zioła indywidualnie. 

Ziołowe napary są częścią kompleksowych kuracji. Istotną częścią, jednak nie chcę Cię zapewniać, że same w sobie są cudownym sposobem na wyleczenie się z zaburzeń hormonalnych i związanych z nimi chorób kobiecych, które leczy się na wielu płaszczyznach.

„Pij ziółka, a bolesne miesiączki (wynikające z poważnych dolegliwości, jak np. endometrioza) ustąpią jak ręką odjął!”. To brzmi megalomańsko i niepoważnie. Za to zioła odpowiednio dobrane i stosowane regularnie mogą je załagodzić, a to już wyczyn na miarę orderu.

Na profesjonalne konsultacje najlepiej udać się do sprawdzonego lekarza medycyny integratywnej, zielarza lub do Ojców Bonifratrtów. Tam otrzymasz poradę na podstawie wywiadu i badań lekarskich. 

1. Liście malin – działanie rozkurczowe, antybakteryjne i łagodzące stany zapalne 

Żadna egzotyka, prawda? Ot, liście popularnej jeżyny. Za to istnieje tyle powodów, dla których Twoja macica je pokocha. Liście malin zawierają związki bioaktywne rozkurczające i wzmacniające mięśnie gładkie, w tym właśnie macicę i mięśnie znajdujące się w jej obrębie. Dlatego pomagają łagodzić bolesne miesiączki. 

Z tego samego powodu rozluźniają też mięśnie w przewodzie pokarmowym. Łagodzą więc dolegliwości żołądkowe i jelitowe, tak często występujące przy endometriozie. 

Liście malin to nie tylko zioła na endometriozę. Znane są też z uniwersalnych właściwości napotnych – są wsparciem dla organizmu w pozbywaniu się bakterii i wirusów. Dokładają więc naturalną „cegiełkę” do budowania Twojej odporności. 

Są bogatym źródłem polifenoli (naturalny związek roślinny o turbo-silnym działaniu przeciwutleniającym), a te łagodzą stany zapalne uważane za przyczynę różnych przewlekłych chorób. Jak to działa? Przeciwutleniacze zwalczają wolne rodniki, gromadzące się w naszym ciele m.in. przez stres czy niewłaściwą dietę. Jeśli zbierze się ich duża gromadka, to sieją spore spustoszenie – uszkadzają komórki i powodują choroby przewlekłe. 

Jeśli wolisz sama zbierać liście, wybierz ładne, zielone okazy, rosnące w miejscu wolnym od zanieczyszczeń i oprysków. Zbiera się je latem, najlepiej rano, kiedy zniknie już rosa.  Następnie suszy przez ok. 2 tygodnie (tylko nie na słońcu, bo pozbawi je właściwości zdrowotnych), w temperaturze pokojowej i ciemnym miejscu. Zioła trzymam w słoiczkach w szafkach, ale równie dobrze sprawdzi się papierowa torebka lub jakiś pojemnik, trzymane w zacienionym miejscu.  

Jeśli jesteś w ciąży i zastanawiasz się, czy możesz pić napar z liści malin, porozmawiaj o tym ze swoim lekarzem. W tym przypadku zdania wśród środowiska medycznego są podzielone. Znam położne, które polecały go dziewczynom na przyspieszenie porodu. Znam też opinie lekarzy zalecających liście malin na wzmocnienie macicy kobiet w ciąży i takich, którzy je odradzają. Sama nie mam doświadczeń w tym zakresie, a sprawa jest zbyt poważna, by sobie gdybać, dlatego na tym zakończę ten wątek. 

2. Lawenda na stres i bolesne miesiączki 

Lawendowe napary to mój poranny rytuał. Czuję się po nich świeżo (odkażona;)), a do tego zapach roztacza się po całym pomieszczeniu i mamy darmową aromaterapię. Susz z kwiatów lawendy lekarskiej (wąskolistnej) zawiera sporo garbników, kumaryny, fitosteroli, kwasy organiczne, sole mineralne… W formie naparu rozluźnia bóle brzucha i łagodzi napięciowe bóle głowy, które to tak dobrze znamy.  Lawenda to czyste dobro w roślinnej postaci:) Polecam posadzić Ci ją w ogródku lub na balkonie, jeśli tylko masz taką możliwość. Pięknie pachnie, wabi zapylacze, a przede wszystkim wzmacnia Cię od środka.

Lawenda lekarska działa antybakteryjnie, odkażająco, powstrzymuje florę bakteryjną przed rozwojem. Pomaga też przy dolegliwościach trawiennych (nie wiem jak ty, ale ja się z nimi stale zmagam) – pobudza wydzielanie soków trawiennych, zwiększa perystaltykę jelit, pomaga usprawnić pracę wątroby. A to znaczy, że wszelkie refluksy i inne podobne historie, nie będą Ci tak dokuczać. Po smacznym posiłku poczujesz przyjemność, zamiast pieczenia w przełyku albo „jeżdżenia” w brzuchu („burrrr, grrrr, bryyy…” występujące tylko wtedy, gdy wszyscy chwilowo zamilkli – znasz to?;)) 

Ciekawostka: według TMC (Tradycyjnej Medycyny Chińskiej) endometrioza powiązana jest z wątrobą. To najważniejszy narząd regulujący przechowywanie i objętość krwi. Jeśli wątroba jest zblokowana, krew nie może swobodnie przepływać. Powoduje to zastój krwi.

Niezły myk: poza zaparzaniem lawendy robię też zapachowe torebki z suszem, który dodatkowo nasączam olejkiem lawendowym. Rozwieszam je w domu, aucie, rozdaję znajomym jako drobny prezent:) W taki twórczy sposób możesz wykorzystać resztki suszu. Przy okazji, świetnie odstrasza mole! 

3. Pączki róży suszone – właściwości dla zdrowia kobiety

Pierwszy susz z pączków róży kupiłam pod wpływem impulsu, kierując się kwestią estetyki (pączki pięknie rozwijają się zalane gorącą wodą) i ich właściwościami na przeziębienie z uwagi na dużą zawartość witaminy C. 

Według literatury zielarskiej pączki róży są bogactwem cennych związków mineralnych, flawonoidów (dzięki ich obecności witaminy zachowują się podczas obróbki cieplnej), karotenów i witamin. Według medycyny chińskiej pączki róży wspomagają przepływ krwi, rozpraszają zastoje, harmonizują pracę żołądka i wątroby, tak często zachwianą m.in. przy endometriozie. Pomagają też na nieregularne miesiączki, bóle menstruacyjne i wzmacniają osłabiony organizm

Napar z pączków róży smakuje lekko kwaskowato, lubię go dosłodzić minimalnie miodem (miód dodaję, gdy herbata nie jest już bardzo gorąca, inaczej traci on swoje właściwości). Po 15 minutach od zalania wrzątkiem jest gotowy do wypicia. Zaparzam go jako samodzielny napar, ale równie dobrze można dodać kilka pączków do ulubionej herbaty. 

4. Pokrzywa – napar oczyszczający krew i wspierający wątrobę

Napary lecznicze robi się z liści pokrzywy zebranych przed kwitnieniem. To właśnie młoda pokrzywa wpływa na produkcję krwinek i hemoglobiny, dlatego często sięgają po nią anemiczki. Piję ją po miesiączce, kiedy to potrzebuję dostarczyć sobie więcej żelaza i uzupełnić inne niedobory związane z utratą krwi.

Pokrzywa, poza żelazem, zawiera m.in. witaminę A, B2, C, E, K, magnez, krzem, wapń i flawonoidy. Działa moczopędnie, dlatego ułatwia pozbycie się toksyn. Znana jest z łagodzenia stanów zapalnych układu moczowo-płciowego.

Przy endometriozie często zmagamy się ze skrzepami krwi w czasie miesiączki. Spowodowane są słabym krążeniem i zastojami, o których powodzie (z punktu widzenia TMC) pisałam przy okazji lawendy. Picie pokrzywy wspiera pracę wątroby, a ta odpowiada za transport krwi do wszystkich narządów. Usprawnia krążenie, oczyszcza krew i zmniejsza zastoje. 

Dziewczyny z endometriozą często piją też świeży sok z pokrzywy jako uzupełnienie swoich kuracji. 

5. Niepokalanek na problemy hormonalne 

Nieustraszony niepokalanek. Ileż to trzeba mieć mocy, żeby ujarzmić naszą gospodarkę hormonalną! Tymczasem to niepozorne ziółko, przypominające z wyglądu lawendę, wyrównuje stężenie progesteronu w organizmie. To dla mnie szczególnie ważne, bo endo-dziewczyny nie wytwarzają wystarczającej liczby receptorów progesteronu, przez co wzrasta nam poziom estrogenów, zaostrzających chorobę. 

Większość badaczy twierdzi, że niepokalanek wpływa na uwalnianie hormonu luteizującego z przysadki mózgowej, przez co podnosi poziom progesteronu i wyrównuje stężenie hormonów w drugiej fazie cyklu. Inni uważają, że zmniejsza wydzielanie prolaktyny (ta w nadmiarze zaburza owulację), a pozostali, że działa na dopaminę (neuroprzekaźnik związany z nauką motywowaną nagrodą, uczuciem przyjemności i satysfakcji), acetylocholinę (neuroprzekaźnik zarządzający komunikacją między nerwami a mięśniami) i/lub receptory opioidowe (zlokalizowane w mózgu i organach, wiążą się z morfiną, endorfinami i innymi podobnymi substancjami chemicznymi). 

Czyli nie wiemy jeszcze, jakie dokładnie procesy zachodzą z jego udziałem, za to działanie niepokalanka na niski poziom progesteronu zostało potwierdzone naukowo w ciągu aż 60 lat badań. To naprawdę mocny argument, by zaprzyjaźnić się z niepokalankiem, jeśli i Ciebie dotyczy niedobór tego hormonu. 

Jeśli chcesz skorzystać z dobrodziejstw niepokalanka, zwłaszcza w postaci nalewki czy kapsułek, koniecznie przerób temat ze swoim lekarzem. Mocno działa na hormony, może wchodzić w interakcje z lekami, na pewno zmniejsza skuteczność działania leków antykoncepcyjnych, więc bez konsultacji z dobrym specjalistą się nie obejdzie. 

6. Krokosz barwierski – „szafran” z azjatyckiej łąki 

Liście maliny, niepokalanek i pokrzywa to popularne zioła dla kobiet. A czym jest krokosz barwierski i na co pomaga? Poleciła mi go świetna specjalistka dietetyki wg Tradycyjnej Medycyny Chińskiej, endo-dziewczyna i moja siostrzana dusza sprzed lat – Monika Graczyk, której stratę wciąż odczuwam. 

Na co kobietom pomaga kwiat krokosza barwierskiego? Zawiera on dużo witaminy E, F, fitosteroli, kwasu linolowego i linolenowego. Zmniejsza bolesne miesiączki i usprawnia przepływ krwi, pobudza krążenie, a to już bardzo dużo. Może być częścią terapii przeciwskrzepowej. Pomaga też w przypadku skąpych i nieregularnych miesiączek. 

Jeśli masz obfite miesiączki, to trzeba uważać ze stosowaniem krokosza, aby zbytnio nie nasilił krwawienia. 

Zioła dla kobiet – co wybrać?

Które zioła sprawdzą się w Twoim przypadku to bardzo indywidualna kwestia. Wymieniłam tutaj stosowane przeze mnie napary ziołowe, polecane przez specjalistów i moje znajome z endometriozą. Jest mnóstwo innych roślin pomocnych w kobiecych dolegliwościach – mniszek lekarski, krwawnik, przywrotnik, tasznik, kalina śliwolistna i koralowa, arcydzięgiel chiński (warto pamiętać, że chińskie zioła są na ogół silniejsze od zachodnich), głóg czy koper włoski. 

Od czego zacząć? Najlepiej od konsultacji z dobrym specjalistą, który po zapoznaniu się z Twoją historią, połączy wszystkie kropki i zaproponuje indywidualną kurację. Taka osoba wie też, jak łączyć kuracje farmakologiczne (często potrzebne przy kobiecych dolegliwościach lub współwystępujących chorobach) z metodami naturalnymi. 

Na marginesie: do rozpoczęcia przygody z ziołami polecam Ci zaparzacz ze stali nierdzewnej z podstawką (zmieści się w nim więcej suszu niż w zaparzaczu wielkości dwóch łyżeczek do herbaty, poza tym po wyjęciu go z kubka będzie ociekać prosto do podstawki, co jest przydatne zwłaszcza w pracy – nie trzeba odstawiać go do zlewu czy na talerz) albo termos/butelkę z wbudowanym zaparzaczem. Lubię te z przezroczystego szkła, bo pozwalają obserwować proces zaparzania ziół – cieszyć oko tym przyjemnym rytuałem. Oczywiście nie musisz na start zaopatrywać się w cały sprzęt, no pressure;) Wystarczy nawet sitko. Najważniejsze, żeby zacząć. 

Zioła zawierają substancje czynne wpływające na nasz organizm, dlatego tak ważne jest ich odpowiednie dobranie, dawkowanie, źródło pochodzenia i bardzo rozważne łączenie z innymi ziołami i lekami. Absolutnie nie straszę, tylko chcę, abyś była świadoma, że to nie są niewinne  „ziółka”, które można beztrosko sączyć. Tak, jak z każdymi innymi lekami, tu nie ma miejsca na samowolkę. Nasze organizmy są zbyt delikatne i cenne na eksperymentowanie na własną rękę. 

Poza piciem pojedynczych ziół dostępne są też gotowe mieszanki na kobiece dolegliwości – dobrane tak, aby właściwości ziół się nie wykluczały, tylko dawały sobie turbodoładowanie:) Bez względu na to, jakie zioła dla kobiet pijesz, ważna jest też obserwacja i badanie się, abyś wiedziała, co Ci pomaga.

Czego teraz potrzebujesz najbardziej? Ty znasz najlepiej swoje ciało, własne predyspozycje i ograniczenia. I z tą myślą warto poszukać dobrego specjalisty, który te wszystkie potrzeby potraktuje serio i pokaże Ci, jak możesz się sobą zaopiekować. 

Cokolwiek to jest, z całego serca życzę Ci takiej czułej motywacji w poszukiwaniu własnej ścieżki do zdrowia:)

źródła:

  1. Agrawal P., Zdrowie jest w nas. Sztuka łączenia wiedzy medycznej, terapii naturalnych i mądrości ciała. 
  2. Duke J.S., Księga Zdrowia. Ziołowa apteka domowa, Poznań 2007.
  3. Gottfried S., Sposób na hormony. Jak naturalnie pozbyć się zaburzeń hormonalnych i odzyskać równowagę, Warszawa 2020.
  4. Górnicka J., Apteka Natury. Poradnik Zdrowia, Warszawa 2005.
  5. Marosi S., Apteka dobrego samopoczucia. Ziołolecznictwo dla kobiet, Kraków 2008.
0 komentarzy
2

MOGĄ CIĘ ZAINTERESOWAĆ

Dodaj komentarz

Ta strona używa "ciasteczek", aby lepiej Ci się z niej korzystało. Jak Ci z tym? Kliknij OK lub dowiedz się więcej. OK Więcej